Jeśli chodzi o cele tygodnia to z czystym sercem mogę powiedzieć, że sociologii uczę się sumiennie i będzie więcej niż 10 godzin.
Gorzej jest ze ćwiczeniami, ale postaram się namówić mego P. by w weekend trochę potańczyć.
Paznokcie podgryzam, lekko skubie - nerwy związane z egzaminem, ale jeszcze wszystkich nie zjadłam :P
Opuściłam już dwie godziny w tym tygodniu. Nauczyciel od Marketingu mnie zabije, to pewne.
Diety się trzymam i uśmiecham się też.
Czuję się zajebista :)
Bilans dnia dzisiejszego:
Serek wiejski light - 166 kcal
Udko z kurczaczka wysmażone w halogenie - 150 kcal
Sałatka, chociaż Jej liczyć nie powinnam to - 120 kcal
Dwa słodkie serki homogenizowane z owockami - 100 kcal
Dwa ciasteczka Belvita - 100 kcal = potrzebuje pobudzić mózg i udobruchać go by chciał się uczyć.
Kawa - 20 kcal, choć przede mną długa noc i to nie będzie jedyna moja kawa dnia dzisiejszego
Razem: 536 kcal - mieszczę się w bilansie. Jak ja to robie?
Pozdrawiam ciepło :).
Edit. W piątek wchodzę na wagę. Boje się. Naprawdę się boje. Jeśli nic się nie zmieniło, to znowu przejdę chwilowe załamanie. Proszę, trzymajcie kciuki!
W takim razie jestem z ciebie dumna :) Choć bulimii nie pochwalam :(
OdpowiedzUsuńTeraz to nie ma takiej opcji, żebyś zawaliła ten egzamin. :D
Wagą się nie przejmuj - jak nie w piątek,to następnym razem:) Ale myślę, że spadnie, przy takich bilansach nie ma szans,żeby nie ruszyła w dół. Trzymam kciuki :)
Skoro się trzymasz to waga nie powinna podskoczyć :) Ja dopiero od jutra biorę się za jakąkolwiek dietę, gdyż dopiero teraz mam w ogóle czas wejść na bloga i sie zorientować w sytuacji :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, LLM.
Smak odczuwamy indywidualnie. Mi czerwona smakuje, nie słodze jej ani nic nie dodaję - moim zdaniem jest całkiem smaczna, ale tylko póki ciepła. A z tym jej cudownym działaniem... hm, nie zauważyłam :P
Usuń