środa, 26 grudnia 2012

#4. Plan dietowy na kolejne 3 miesiące.

Korzystając z kalkulatora wagi obliczyłam, że by schudnąć 15 kilogramów w trzy miesiące muszę jeść około 550 kalorii dziennie. I tak właśnie zamierzam robić!

Dzisiaj zjadłam:
Serek wiejski lekki - 120 kcal 
Dalej pewnie będzie jakieś niewielkie świąteczne danie i odrobina alkoholu, z napojami niesłodzonymi czyli np. Pepsi Light. Powinnam się zmieścić w tych 550 kaloriach, choć dopiero od nowego roku zaczynam dietę. 

Zawiesiłam siłownie na dwa miesiące, bo stwierdziłam, że w styczniu chodzić nie będę, bo mam egzaminy, a w lutym prawpodpodobnie jadę na dłużej do Polski, więc będę płacić za nic, ale jeśli mi się przez te dwa miesiące uda schudnąć choćby 10 kilogramów to wkrocze tam jako nowa, szczuplejsza JA i wszystkim szczęki opadną! :)


Wierze w to mocno!

#3. Ostatni dzień świąt, przeddzień głodówki.

Waga z rana, na czczo wykazała 72,5 kilogramów. Może uda mi się przełamać granice tych nieprzekraczalnych 72 kilo i zejść niżej. Jeśli zobaczę 71 na wadzę przed sylwestrem to się popłaczę ze szczęścia. Jest ranek, rodziców nie ma więc nie muszę jeść, mogę się napić wody, słuchać muzyki i wziąć tabletki na odchudzanie. Takie śniadanie zdecydowanie mi wystarczy.
Problem mojej rodziny polega na tym, że wszyscy to profesjonalni dokarmiacze. Nie ma u mnie w rodzinie osoby szczupłej (nie licząc dziadka, który i tak do końca niewiadomo czy jest z naszej rodziny), tak więc tendencje do tycia mam zapisaną w genach. Jednak trzeba Sobie z tym poradzić. Nie mogę po prostu siąść i płakać. Trzeba coś z tym zrobić, przerwać zła passę! Jednak trudno jest jakkolwiek się ruszyć z miejsca jak na każdym kroku czekają na mnie pięknie pachnące obiadki, moje ulubione dania, naleśniczki, kiełbaski, spagetti i inne takie. Mam straszną słabość do jedzenia.
Chociaż już zaczynam czuć zrazę do jedzenia. Chyba przystoiłam główną myśl stylu życia Pro Ana - jeden moment w ustach, całe życie w biodrach. To bardzo mądra myśl, nad którą nigdy się nie rowodziłam zbyt długo. Będzie teraz mi długo towarzyszyć.
Głodówkę zaczynam 27-28-29, w przeddzień Sylwestra się zważe. Zobaczymy jakie będą wyniki.
Trzymajcie kciuki!

Moje marzenie?

Mieć tak boski tyłek! <3 

wtorek, 25 grudnia 2012

#2. I tak mi dopomóż Bóg.

Każda droga gdzieś się zaczyna. Moja zaczęła się już jakiś czas temu, a mianowicie od 21 Października 2012 roku, kiedy osiągając wagę 76,6 poczułam się ze Sobą bardzo źle. Rok wcześniej ważyłam ponad 10 kilogramów mniej, jednak mój związek z facetem, który kocha fast-foody zrujnował nie tylko moją sylwetkę, ale i wnętrze. Znów chce odzyskać dawną Siebie (63 kilogramy), a nawet lepiej! Osiągnąć swoją wagę idealną czyli 50 kilogramów. 
Dlaczego to robie?

Dla wyjstających kości policzkowych 
Dla dołeczków, który mam, ale są ukryte pod tłuszczem
Dla dobrego samopoczucie i świetnej kondycji
Dla pięknych filigranowych pośladków
Dla jeansów niewielkiego rozmiaru
Dla męskich koszulek, w których będę wyglądać o niebo lepiej 
Dla wystającej miednicy, która jest moim największym marzeniem. 

Chce, potrafię, zrobie to. Moja motywacja leży w samej Sobie i w zdjęciach tysięcy kobiet, którym się udało. To będzie moja ostatnia walka. Jeśli tym razem przegram i nie osiągnę wagi przynajmniej 60 kilogramów.. poddaję się. Widać bycie grubasem jest mi pisane. 

I tak mi dopomóż Bóg. 

A teraz idę pomalować paznokcie. :) 

Pozdrawiam wszystkie motylki, i te mniejsze i te większe ;* 

#1. Idealną być chcę.

Idealną być chcę. 
Chce być kochana, chce by mnie podziwiano. Nie chce by ludzie widzieli mnie i mój skafander stworzony z tłuszczu. Chce im w końcu pokazać, że potrafię. BO POTRAFIĘ. Jestem stworzona do odnoszenia sukcesów. Dlatego, gdy wyjechałam do Anglii nie załamałam się, dlatego właśnie skończyłam szkołę średnią, dlatego czeka na mnie ciepła miejscówka na uniwersytecie w Liverpool, który jest w pierwszej setce na świecie, dlatego właśnie udało mi się zapuścić paznokcie, chociaż całe życie ich nie miałam. 
Uda mi się. I tak mi dopomóż Ano. 
Styl Pro Ana poznałam bardzo niedawno, od kilku dni, jednak od razu poczułam, że to styl dla mnie. Nigdy nie lubiłam małego dietkowania, zawsze jeśli miałam schudnąć to pełną pizdą. Poza tym, od dawna cierpie na bulimie, którą pomimo wszystko lubię. To jak moja przyjaciółka. Ona mnie bardzo dobrze rozumie. 
Chudnę i wszystkie szmaty, które kiedykolwiek na mnie krzywo patrzyły się zdziwią! 
BĘDĘ SZCZUPŁĄ SUKĄ!

I nawet ten chuj, którego kocham już czwarty rok będzie błagał bym z nim była. Już ja się o to postaram. 

Największa waga: 80 kilogramów. 
Najmniejsza waga: 65 kilogramów. 
Waga w ciągu ostatniego roku utrzymywała się na: 76 (diete zaczęłam 21 Października 2012
Obecna waga: 72.9 

Pozdrawiam wszystkie motylki przechodzące i te, które pozostawią po Sobie ślad :) :*