piątek, 25 stycznia 2013

#Dwudziesty czwarty - Ważenie

"Ludzie mówią „weź się lecz się”, sam się weź się lecz.
Kurwa, co jeden lepszy ekspert pieprzy ostracyzm."


Waga pokazała 70.5 kg. 
Jak widać, nie ma dla Ciebie dziś kolacji, Koka. 
Jutrzejszego śniadania, obiadu i kolacji też. 
A później zapij ten Swój paskudny ryj. 

Czasami mam ochotę umrzeć. 
Chyba znów pora się uśmiechnąć do alkoholu. 


Edit 1. Powiem więcej! Jutro idę na osiemnastkę, na tą samą imprezę, na której cztery lata temu poznałam tego skurwiela, którego dziś nienawidzę. I co? Też tam będzie. Nie wiem jak Sobie poradzę. Nie wiem, nie wiem, nie wiem. 

Ostatnio skonfrontował się ze mną na fejsie. Nie chce mnie puścić, nie chce pogodzić się z tym, że mogę go opuścić i zerwać z nim kontakt, paląc wszystkie mosty. 
"Nie, dla mnie to walka o część mnie we wnętrzu Ciebie." 

 Nic z tego dobrego nie wyszło. Nigdy nic z tego dobrego nie wyjdzie. I przypierdolił mi takim oto zdaniem: 
"Wiesz bardzo dobrze, że nie jestem "każdym normalnym człowiekiem" i wiem też, że właśnie to Cię we mnie interesowało i dlatego nasz kontakt był specyficzycznym, ale przyjemnym doznaniem.
Ciekawie ujęte, czyż nie?
Mówi tak mało, a nasuwa tak dużo.."

Byłam doznaniem, Ty byłeś miłością mojego życia. Ty chuju. 

"Jesteśmy jakąś dziwną cząstką, jak para ubotów a między nami ochy i achy. Mimo, że ciężko nam ze sobą życ, to jesteśmy sobie choć delikatnie niezbędni do życia - przynajmniej ja tak czuję.
I nie chodzi tu o uczucia typu miłość, ale jakaś stabilizacja umysłowa."


I sama nie wiem co boli bardziej, czy to, że byłam beznadziejnie latami w Tobie zakochana czy to, że nigdy nie potrafiłam zawalczyć o to co kocham, a teraz muszę tą miłość powiesić na cienkim sznurku. A może to moja wina, bo jestem słaba i moja samoocena jest tak niska, że nigdy nawet nie odważyłam się Tobie powiedzieć co tak naprawdę czuje? Głupia, głupia, głupia. 
Nie mogę zapomnieć. No kurwa, nie mogę. 
Bardzo bym chciała, żeby ten dzień cztery lata temu NIGDY się nie wydarzył. 

"Coś pomiędzy autodestrukcją, a spokojem ducha..
I dlatego własnie chciałbym to podtrzymać..
Bo nie znam nikogo na całym świecie takiego, aby łączyło mnie z tą osobą taka specyficzna więź.."


Już naprawdę nie wiem co ze Sobą zrobić... Jestem beznadziejna Beznadziejnie zakochana. Beznadziejnie żałosna. Zabić tę miłość czy walczyć? 


Edit 2. Czuję się jak ktoś niestabilny psychicznie, skoro rzucam się po pomoc w Internet, ale co innego zrobić, jak nie możesz wygadać się nikomu? 




8 komentarzy:

  1. -Halo?
    -Mógłbyś przestać do mnie wydzwaniać i zapychać moją sekretarkę wiadomościami?
    -Tęsknię.
    -To nie tęsknij.

    Ludzie zapytani o to co jest ważne w życiu często odpowiadają: miłość. Gówno prawda. To Twoje życie. TY JESTEŚ WAŻNA. Miłość sprawia, że cierpisz? Zapomnij. Nie dawaj się terroryzować. Nawet samej sobie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Problem w tym, że to On wydzwania, a ja nie potrafie kazać mu spadać. Żałosne, nie?

      Choć.. W sumie masz racje. Sama Siebie męczę. Może to jakiś syndrom masochisty? Powinnam się popukać w głowę, wiem, ale czasem trudno się ogarnąć, zwłaszcza, gdy zapada zmrok, a Ty zostajesz sama ze swoimi myślami, a każda z nich waży grubo ponad tonę.

      Usuń
  2. Wiem co czujesz. Ja cztery lata temu zakochałam się w człowieku, który do teraz próbuje nawiązać ze mną kontakt. Szantażował mnie, robił okropne rzeczy... A ja głupia go kochałam... Teraz drżę gdy widzę jak mój telefon (automatycznie już) odrzuca jego połączenia.. Najczęściej o północy..
    Rok temu ktoś przed świętami napadł na moich dziadków.. Najbardziej boję się o nich.. Jeżeli to on.. niech zgnije w piekle... Chociaż życie go już ukarało.. 19lat i dziecko z 16latką..


    Co do książki, ciesze się że Cię zmotywowałam :* mam nadzieję, ze zmienisz nastawienie ;*

    I nie szukaj pocieszenia w alkoholu.. to puste kalorie..

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejka Koka. Jestem tu pierwszy raz, przeczytałam kilka słów o Tobie i wydaje mi się, że mamy trochę wspolnego. Ja również mieszkam za granicą. Prawo to rownież moj wybór ( choc dopiero w przyszłosci, gdy tylko ustabilizuję swoje plany dotyczące kraju, w którym na stałę zamieszkam , bo jak studiować prawo w Polsce i mieszkać na drugim koncu swiata ? )
    Doszłam do wniosku, że kazda z nas potrzebuje wsparcia , wiec postanowiłam Cię odwiedzać częściej.
    Zakochanie czasem bywa beznadziejne. Nie mozesz decydować, gdzie ulokujesz swe uczucia. Nie mozna wymazać tamtego dnia , gdy go poznałaś, ale mozesz zmienic to co przed Tobą.
    Będę trzymać kciuki, by Ci się to udało

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo żałuję, że nie mogę ci pomóc ani nawet pocieszyć, bo jestem w bardzo podobnej sytuacji, która trwa już siódmy rok (sic!). U mnie to jest tak, że ta sytuacji komplikuje się z roku na rok, ale ja już jestem przyzwyczajona dosłownie do wszystkiego i jedyne moje pocieszenie dla ciebie: jeśli to wciąż będzie trwać, to wiedz, że z czasem będzie mniej boleć, z czasem przywykniesz. I wiesz co? Ja też mu nigdy nie powiedziałam,co czuję. I nie powiem, bo boję się odrzucenia. Wolę, żeby było, jak jest.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam nadzieję, że sobie dasz radę z tym wszystkim. Nie załamuj się,bo to nic ci nie pomoże. Po prostu rób dalej swoje i nie pozwalaj sobie zbyt często na upadki związane z myśleniem o nim.

    OdpowiedzUsuń
  7. I powodzenia na egzaminie! Trzymam kciuki. :)

    OdpowiedzUsuń