Każda droga gdzieś się zaczyna. Moja zaczęła się już jakiś czas temu, a mianowicie od
21 Października 2012 roku, kiedy osiągając wagę
76,6 poczułam się ze
Sobą bardzo źle. Rok wcześniej ważyłam
ponad 10 kilogramów mniej, jednak mój związek z facetem, który
kocha fast-foody zrujnował nie tylko moją sylwetkę, ale i wnętrze. Znów chce odzyskać dawną Siebie (
63 kilogramy), a nawet lepiej! Osiągnąć swoją wagę idealną czyli
50 kilogramów.
Dlaczego to robie?
Dla wyjstających kości policzkowych
Dla dołeczków, który mam, ale są ukryte pod tłuszczem
Dla dobrego samopoczucie i świetnej kondycji
Dla pięknych filigranowych pośladków
Dla jeansów niewielkiego rozmiaru
Dla męskich koszulek, w których będę wyglądać o niebo lepiej
Dla wystającej miednicy, która jest moim największym marzeniem.
Chce, potrafię, zrobie to. Moja motywacja leży w samej Sobie i w zdjęciach tysięcy kobiet, którym się udało. To będzie moja ostatnia walka. Jeśli tym razem przegram i nie osiągnę wagi przynajmniej 60 kilogramów.. poddaję się. Widać bycie grubasem jest mi pisane.
I tak mi dopomóż Bóg.
A teraz idę pomalować paznokcie. :)
Pozdrawiam wszystkie motylki, i te mniejsze i te większe ;*