Na wadze dziś rano było 62.5 kg.
Gdyby nie poprzedni 'gruby' weekend na pewno było by mniej, ale nie mogę Sobię odmawiac całej przyjemności w życiu, zwłaszcza, że do alkoholu i kolorowych drinków mam szczególną słabość.
Mam nadzieje, do mojego wyjazdu, do Polski, pod koniec Maja, zobaczyć na wadze 59 kg.
Uda się?
Oby!
A z szczupłym tyłeczkiem na wakacje będę tańczyć tak! :D
Szczupłego tygodnia i do usłyszenia wkrótce, mam nadzieje ;*
na pewno się uda , powodzenia :)
OdpowiedzUsuńchciałabym już tyle warzyć co ty
http://thinchudosc.blox.pl/html
Dobrze Ci idzie, więc na pewno ;) A na taki tyłek to przysiady rób, bejbe ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, LLM.
Ale śliczny tyłek... aaaa. Napewno ci się uda, wierzę w Ciebie :))
OdpowiedzUsuńO masakra! Gratuluje i mega zazdroszcze! Czyli zrobiłaś to jedząc nie więcej niż 800kcal? :o A dużo ćwiczyłaś? Mega, no po prostu mega!
OdpowiedzUsuńgratuluje!!!! i ciesze sie ze wreszcie bije od Ciebie optymizm :)))
OdpowiedzUsuń