Na wadze dziś 55.5 kg.
Im bliżej celu, tym ciężej.
Dni przepływają przez palce, a wyniki jak zwykle kiepskie w porównaniu do innych. Wszysyko to idzie slimaczym tempem. Powinnam się wstydzić.
Mam ogromną chrapke na weglowęglowodany. Proteiny czy warzywa zeszły na dalszy plan. I co tu począć? Taki to człowiek juz głupi w tym wszystkim. Zamiast Sobie pomagać, szkodzi.
A najcięższe w tym wszystkim jest osiągnięcie balansu i harmonii pomiędzy życiem rodzinnym, towarzyskim, dietą, nauką, ćwiczeniami oraz czasem dla siebie.
Mam nadzieję, że u was znacznie lepiej. Trzymam kciuki.
buziaczki
KOKAINOVVA